Wolsztyn: XIX Parada Parowozów
Wolsztyn - kilkunastotysięczne miasto leżące ok 70 km na południowy zachód od Poznania. To właśnie tutaj znajduje się, powstała w 1907 roku, jedyna działająca w tej chwili w Europie parowozownia - każdego dnia z Wolsztyna odjeżdżają planowe pociągi ciągnięte przez parowozy. W ostatni weekend kwietnia odbywa się tutaj cyklicznie Parada Parowozów, na której prezentowane są parowozy z Polski, jak również innych krajów europejskich.
Tegoroczna impreza miała miejsce 28 kwietnia. W przepięknej, słonecznej pogodzie, zaprezentowało się w sumie jedenaście parowozów, z których trzy stacjonują na codzień w parowozowni wolsztyńskiej, dwa w skansenie w Chabówce, a jeden w Jaworzynie Śląskiej. Dodatkowo do Wolsztyna przyjechały dwa parowozy z Niemiec oraz dwa z Czech:
- Parowóz Ol49-59 oraz Ol49-69 (Parowozownia Wolsztyn) - należą do rodziny parowozów budowanych w latach 1951-1954 w Chrzanowie, których przeznaczeniem było prowadzenie składów osobowych i pospiesznych z prędkościami dochodzącymi do 100 km/h. Oba parowozy wyprodukowano w 1953 roku.
- Parowóz Pm36-2 "Piękna Helena" (Parowozownia Wolsztyn) - to jedyny ocalały z dwóch, powstałych w 1937 roku w Chrzanowie, doświadczalnych parowozów pospiesznych. Pm-36-1, posiadający dodatkowo osłonę aerodynamiczną, otrzymał złoty medal na międzynarodowych targach w Paryżu. Został utracony w czasie II Wojny Światowej i jego los pozostaje nieznany.
Po wojnie Pm36-2 pełnił służbę do 1965 roku. W 1995 r. został wyremontowany i przekazany do Wolsztyna. Jest to najszybszy parowóz PKP. 19.01.2003 na trasie Poznań - Leszno ustanowił rekord prędkości wynoszący 138 km/h.
- Parowóz TKt48-191 (Skansen Chabówka, rok prod 1957) oraz TKt48-18 (Jaworzyna Śląska, rok prod 1951) - należą do rodziny tendrzaków (a więc parowozów przystosowanych konstrukcyjnie do eksploatacji bez tendra) produkowanych w latach 1950 - 1957. Osiągają prędkość do 80 km/h.
- Parowóz Ty2-911 (Skansen Chabówka) - jest parowozem towarowym konstrukcji niemieckiej. Seria BR52, budowana w latach 1942-1945 i będąca uproszczoną wersją serii BR50, miała zapewniać transport na terytoriach okupowanych przez III Rzeszę. Była to najliczniejsza seria parowozów użytkowanych przez PKP po wojnie. Osiąga prędkość do 80 km/h. Parowóz ten, wyprodukowany w 1944 roku, zagrał m.in. w filmie "Lista Schindlera".
- Parowóz TKh 05353 (DB Schenker)- to wyprodukowany w 1953 roku przedstawiciel lekkich (zaledwie 44 tony) parowozów przemysłowych, doskonale nadających się do manewrowania na bocznicach. Jego prędkość maksymalna wynosi 45 km/h.
- Parowóz 01 0509-8 (LDS Cottbus) - jest to niemiecka lokomotywa serii 01, przeznaczonej do ciągnięcia pociągów ekspresowych. Rozwija prędkość do 135 km/h i jest opalana mazutem. Łącznie wyprodukowano 231 lokomotyw typu 01. Ze względu na swoją długość, wynoszącą prawie 21 metrów, nie mieści się na wolsztyńskiej obrotnicy.
- Parowóz 52 8177-9 (Traditionszug Berlin e.V., rok prod. 1944) - niemiecka lokomotywa towarowa serii BR52, która wyprodukowana została w ilości ponad 6 tysięcy sztuk. W Polsce po wojnie oznaczona została jako Ty42. W Niemczech określana była mianem lokomotywy wojennej - Kriegslok.
- Parowóz 475.101 jest lokomotywą wyprodukowaną w 1947 roku w Czechach przez Škoda Plzeò. Jej masa całkowita to 171,6 tony, a długość 24,8 m.Ze względu na swój wygląd otrzymała przydomek "szlachcianka".
- Parowóz 534.0432 (DKV Olomouc)- wyprodukowany przez czeską Skodę w 1947 roku. Rozwija prędkość do 60 kilometrów na godzinę.
O godzinie 13:00, przy współudziale parowozów Ol49-69 oraz 01 0509-8, nastąpiło uroczyste rozpoczęcie parady. Przez ponad godzinę parowozy prezentowały się przed licznie zgromadzoną publicznością przejeżdżając początkowo pojedyńczo, a następnie połączone, tworząc jeden skład. Część publiczności, zwrócona przodem do wiejącego wiatru, mogła dosłownie poczuć na skórze dym oraz wodę z sadzą, które wypluwały z siebie przejeżdżające kolosy. Szkoda jedynie, iż jeden z piękniejszych parowozów, Pm36-2, został przez ogranizatorów oszpecony wielkim logo konkursu internetowego, które zostało powieszone na jej przodzie. Zgromadzonym miłośnikom kolei ten zabieg nie przypadł do gustu. Samą paradę należy jednak uznać za udaną.
To jednak nie był koniec zapowiadanych atrakcji. Na godzinę 21:30 zapowiedziane było widowisko "Światło, dźwięk i para - opowieści parą pisane", w czasie którego, przy udziale grup rekonstrukcyjnych, przedstawionych miało być osiem historycznych scenek z udziałem parowozów. Oczekiwanie na ostatni punkt programu wypełniały koncerty In Grid, Stachurskiego oraz Feel. Miłośnicy kolei mogli w tym czasie podziwiać wszystkie parowozy, a nawet wejść do ich środka.
Niestety dla organizatorów, jak i całego widowiska najlepiej by było, gdyby uroczystości zakończyły się w tym momencie. To, co działo się przed widowiskiem, jak i w jego trakcie, całkowicie przekreśliło wszystkie dotychczasowe pozytywne odczucia. Szumnie zapowiadane wieczorne widowisko okazało się imprezą zamkniętą, którą dane było obejrzeć jedynie garstce VIPów. Publiczność, która nierzadko przejechała wiele kilometrów i czekała na spektakl z dziećmi, została potraktowana jak bydło. Najpierw wszyscy zostali usunięci z terenu parowozowni, a następnie pracownicy SOK nie pozwolili nikomu zająć jakiegokolwiek miejsca poza jej terenem, z którego można by było w jakiś sposób obserwować inscenizacje. Swoją postawę ochrona tłumaczyła faktem, iż przebywanie publiczności w miejscu, w którym znajdują się tory, zagraża bezpieczeństwu. Szkoda jedynie, iż zaledwie 50 metrów dalej, w miejscach, z których nie było żadnej możliwości obserwowania wydarzeń odbywających się w parowozowni, na tych samych torach można było spokojnie stać, siedzieć, a nawet leżeć i nie wzbudzało to żadnego zainteresowania ze strony porządkowych. Widocznie tam już było zupełnie bezpiecznie...
Do powstania chaosu i ogólnego wzburzenia przyczynił się zresztą sam organizator. Nikt nie potrafił wskazać ludziom miejsc, z których mogliby obserwować widowisko. Organizatorzy odpowiadali jedynie "nie wiem", a ochrona przepędzała ludzi z każdego miejsca, z którego było cokolwiek widać. Ostatecznie widowisko, które przygotował i poprowadził Bogusław Wołoszański, obejrzała jedynie garstka VIPów, natomiast kilka tysięcy zgromadzonych osób musiało obejść się smakiem.
Samo widowisko w subiektywnej ocenie miłośników starych parowozów również okazało się klapą. Mimo, iż jego idea była słuszna, można było odnieść wrażenie, iż reżyser niezbyt sumiennie przygotował scenariusz. Parowozy, które miały być głównymi aktorami tego przedstawienia, zostały niejako zepchnięte na drugi, a czasem nawet trzeci plan, stojąc smutno w cieniu, jakby w zapomnieniu, na wolsztyńskiej obrotnicy, w czasie gdy wszystkie światła (dosłownie i w przenośni) zwrócone były na grupy rekonstrukcyjne i osobę p. Wołoszańskiego. Dodatkowo można było odnieść wrażenie, iż do niektórych scenek parowóz został wciśnięty "na siłę", a całkowite usunięcie go nie zmieniłoby wydźwięku przedstawianej historii. Całości obrazu dopełniało niezbyt dobrze dobrane nagłośnienie.
Na osłodę pozostał dla wszystkich, zamykający całą imprezę, krótki, ale bardzo ładny i dynamiczny pokaz fajerwerków.
XIX Parada Parowozów pokazała dwa, jakże odmienne od siebie, oblicza: z jednej strony bardzo udana parada, z drugiej nocne widowisko, które okazało się organizacyjnym nieporozumieniem. Organizatorzy powinni głęboko zastanowić się, czy pieniądze wydane na koncerty trzech artystów (pewnie wystarczyłoby dwóch, a może nawet i jeden) nie lepiej by było przeznaczyć na przygotowanie terenów wokół parowozowni tak, by publiczność, którą tak gorąco zapraszano do wieczornych odwiedzin wolsztyńskiej parowozowni, była w stanie cokolwiek zobaczyć i móc na żywo uczestniczyć w przygotowanym spektaklu.
Także formuła samego widowiska wymaga gruntownej analizy. Jakkolwiek chęć przedstawienia udziału parowozów w budowaniu historii Europy jest jak najbardziej słuszna i celowa, to nie należy zapominać, iż to właśnie parowozy obchodzą w tych dniach swoje święto i to one powinny grać pierwszoplanowe role. Z tego punktu widzenia widowiska z lat wcześniejszych pozostawiały dużo lepsze wrażenia.
Zaistniała sytuacja wymaga od organizatora krytycznego przyjrzenia się dotychczasowej organizacji i szybkiego wyciągnięcia odpowiednich wniosków. W przyszłym roku odbędzie się bowiem jubileuszowa, XX Parada Parowozów. Nikt nie chciałby przecież, by okazała się niewypałem.